Tak więc
zaczął się kolejny rok. Ciekawe, co nam przyniesie?
No, ale nie
będę się nad tym teraz zastanawiać. Jest bardzo rano, słońce jeszcze nie
wstało. Postanowiłam napisać tylko kilka słów, zanim zacznę ten dzień na poważnie.
Wczoraj wieczorem, zanim zdążyliśmy się odezwać Łukasz, czy ja, Darek
powiedział, że na słupie wisiała już biała flaga, więc zostawiliśmy wiadomość,
że pojawimy się już następnego dnia. Reszta nie zadawała pytań, a Darek nie
drążył tematu. Postanowiłam nic w tej materii nie robić, przynajmniej do rana.
Ciekawa jestem
tylko, co postanowimy dziś.
Zrobiłam z
Łukaszem małą naradę. Bardzo chcę iść na miejsce spotkania. Sama nie wiem czemu…
trochę tego nie rozumiem. Wiem, że może tam na nas czekać duże
niebezpieczeństwo, ale coś mnie tam ciągnie. Łukasz nie chce, żebym szła,
wolałby, żebym została w domu. Ja jednak nie dam za wygraną. Ustaliliśmy, że
zapytamy jeszcze Darka.
Darek też chce
iść. Przekonał Łukasza, żeby dał mi wolną rękę i obiecał, że będzie mnie
pilnował. Łukasz postanowił zostać w domu a my z Darkiem pójdziemy na miejsce
spotkania. Musimy mieć tylko wymówkę, jeśli ktoś chciałby iść z nami w miejsce
Łukasza.
Powoli świta.
Ja się pakuję, piszę szybko jeszcze te kilka słów. Darek jest już gotowy i
mówi, że tym razem idziemy tylko we dwójkę, bo Łukasz pomoże reszcie znosić
wszystkie fanty, które wczoraj znaleźli i je segregować. To zadziwiające, jak
spokojni i niepodejrzliwi są inni. W ogóle nie zadają pytań, nie komentują,
przyjęli słowa Darka bez mrugnięcia okiem.
Coś mnie
tknęło i zabrałam notes ze sobą. Zrobiliśmy sobie mały postój na kubek herbaty,
więc postanowiłam napisać ze dwa zdania. Pogoda jest cudowna. Świeci słońce,
jest malutkie zachmurzenie, temperatura nawet niezła. Mam wrażenie, że
zmniejsza się ilość śniegu. Może idzie odwilż?
Na miejsce
dotarliśmy chwilę przed południem. Sprawdziłam miejsce, gdzie Łukasz zostawił
wiadomość. Nadal tam jest, więc dziś się nie spotkamy. Zrobiliśmy mały postój,
odpoczęliśmy chwilę i postanowiliśmy wrócić.
Jesteśmy już w
domu. Łukasz chyba naprawdę nie powiedział nikomu o dwóch flagach, bo wszystko
wygląda normalnie. W czasie drogi rozmawiałam na ten temat z Darkiem. Okazało
się, że podziela moje zdanie o tym, żeby powiedzieć reszcie, jak wygląda
sytuacja. Przedyskutowaliśmy wszystkie za i przeciw, ale uważam, że jednak
ważniejsze od wszystkiego innego jest uczulenie każdego na potencjalne
zagrożenie.
Po powrocie
udało się nam usiąść we trójkę z Łukaszem i przedyskutować tę sprawę jeszcze
raz. Trochę się o to poprztykaliśmy, ale dla niego ważniejsze jest zachowanie
spokoju a uważa, że wyjawienie prawdy o czerwonej fladze wzbudziło by panikę,
obniżyło morale, które w końcu zaczęliśmy odzyskiwać. Przyznam, że naprawdę się
o to pokłóciliśmy. Starałam się nie podnosić głosu, bo nie chciałam przykuć
niepotrzebnej uwagi, ale w słowach raczej nie przebierałam. Teraz mi trochę
głupio, ale całkowicie się nie zgadzam z Łukaszem. Nie możemy innych okłamywać,
mówiąc, że wszystko jest w porządku, gdy nie jest. Stwarza to zagrożenie nie
tylko dla nich, ale i dla nas.
W końcu Darek
nas uciszył. Nie chciałam ucinać tej rozmowy, chciałam postawić na swoim, ale
Darek zaproponował nowe, inne rozwiązanie. Powiedział, że poczekamy aż uda się
spotkać z Ludźmi z Puławskiej. Po rozmowie z nimi będziemy wiedzieli na czym
stoimy, i czy rzeczywiście istnieje jakieś zagrożenie. Jeśli się okaże, że
czerwona flaga jest już nieaktualna, po prostu przemilczymy temat, skoro i tak
nie ma o czym mówić. Jeśli jednak zagrożenie nadal będzie realne, niezwłocznie
informujemy resztę.
Nie podoba mi się to, i to bardzo. Łukasz przystanął na ten pomysł, ale mam wrażenie, że zrobił to bardziej dla świętego spokoju bo wiedział, że to utnie kłótnie i było mu to na rękę - bo dopóki się nie spotkamy z Ludźmi z Puławskiej wychodzi na jego. Jestem zła. Najchętniej po prostu powiedziałabym wszystkim, jaka jest sytuacja, nie zważając na Darka ani Łukasza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz