Śnieży coraz bardziej.
To
niesamowite jak wystarczyło tylko kilka lat i jak to zbawiennie wpłynęło na
klimat. W ostatnich latach przed wojną dało się odczuć zmiany w klimacie – lata
były koszmarnie upalne, zimy ciepłe, bez śniegu, wiosny deszczowe. A teraz?
Latem jest ciepło, ale bez przesady, wiosna zawsze jest chłodno-ciepła, z
mnóstwem roślin, jesień wróciła nasza, Polska Złota!, a zima jest mroźna i
śnieżna. Tak jak teraz.
Ten
śnieg niestety trochę nas uziemia. W taką zadymkę niebezpiecznie wychodzić –
można zabłądzić, łatwo można stać się ofiarą jakiś drapieżników, można
zamarznąć. Więc siedzimy i obmyślamy plany, co dalej.
Oczywistym
jest, że musimy dalej przeczesywać domy w najbliższej okolicy. Znaleźć jak
najwięcej przydatnych rzeczy, zapasów. No i powinniśmy zacząć myśleć, jak
zdobywać żywność.
To
nie jest tak, że żywimy się tylko konserwami, i jak się skończą to i my
jesteśmy skończeni. Opracowaliśmy sobie różne metody działania. Polujemy,
zbieramy rośliny. Ale to można robić latem. Zimą możemy liczyć tylko na
szczęście, jak uda się nam coś upolować, jeść konserwy, powoli skubać zapasy
zrobione na jesieni.
Znowu
chce mi się chleba.
Mam nadzieję, że jutro przestanie padać, a przynajmniej
śnieg trochę osłabnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz