A jednak
odczuwam niepokój i to spory. Teraz, jak o tym pomyślę, to wszystkie kłopoty
prawie dwa miesiące temu zaczęły się właśnie od takiej wyprawy. Karol, Bartek i
Adam. Wyszli na tydzień, może półtora. Czekaliśmy na nich spokojnie, bez
żadnego strachu. Chociaż, jak teraz o tym myślę, to chyba Aneta wtedy w pewnym
momencie zaczęła mówić, że coś długo nie wracają, ale ją uciszaliśmy. Koniec
końców, to ona miała rację. Z tej wyprawy wrócił tylko Adam. Straciliśmy Barta
i Karola oraz nasz dom. Musieliśmy stoczyć walkę z mutkami, i uciekać,
przedzierać się przez mróz i śnieżycę w poszukiwaniu nowego domu.
Czy tym razem
będzie tak samo? Czy mój samolubny pomysł na powrót do domu przysporzy nam
kłopotów? Czy będziemy musieli zginąć? Mam nadzieję, że nie. Wiem, że historia
lubi zataczać kręgi, powtarzać się, ale nie chcę, żeby tak się stało i tym
razem. Ale boje się i mam wrażenie, że jesteśmy zbyt rozluźnieni, zbyt
spokojni. Po wczorajszej uczcie pospaliśmy się, nie wystawiając wart. Nikt ani
nic nam co prawda do domu nie wlazło, ale nie wiadomo, czy ktoś nie kręcił się
po okolicy. Co prawda zamaskowaliśmy wczoraj dokładnie swoje ślady, ale
wszystko jest możliwe.
Pogoda
utrzymuje się ładna, choć mroźna. To, co zdążyło się rozpuścić teraz zamarza,
tworząc nie tylko lód ale i twardą skorupę na śniegu. W takich warunkach lepiej
się nie ruszać ze schronienia, bo nie ma jak zacierać śladów. Pocieszające jest
to, że z której strony nie wyglądamy przez okno tam śnieg jest nienaruszony. To
znaczy, że nikt się nie kręcił, przynajmniej w zasięgu wzroku.
Aneta i Łukasz
zgodzili się ze mną, żeby dziś się stąd nie ruszać, może nawet i jutro, jeśli pogoda
nam nie dopisze. Co więcej, Łukasz zaproponował, abyśmy naruszyli zapasy
żywienia. Najpierw trochę się zdziwiłam, dlaczego, przecież powinniśmy je
zanieść do domu, ale w końcu zrozumiałam. Na drogę nie możemy być zbyt obładowani,
musimy być mobilni. Wiadomo, że zapakujemy trochę rzeczy do plecaków, ale nie
możemy przesadzić. Jednocześnie, jeśli teraz zapewnimy sobie sporo ciepłego jedzenia,
nabierzemy sił. Nie będziemy się objadać, ale trzy ciepłe posiłki na pewno nam
nie zaszkodzą. A nawet, jak będzie to jeden ciepły posiłek to i tak będzie
dobrze. Potrzebujemy sił i energii.
Mam nadzieje,
że wszystkie moje obawy są bezpodstawne i koniec końców wszystko będzie dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz