środa, 20 sierpnia 2014

Warszawa, 7 stycznia 2019 r.

Schodzę właśnie z warty, jestem padnięta, więc skrobię tylko na szybko kilka słów. Dziś jest termin kolejnego spotkania z Ludźmi z Puławskiej. Wczoraj Darek nie poruszył tematu połączenia sił, dziś rano też tego nie zrobił. Nie idę z nim na spotkanie, nie mam siły. Zamiast mnie idzie Łukasz. Mam wrażenie, że Darek powtórzył mu wszystko, czego się dowiedzieliśmy. Łukasz nadal traktuje mnie z dystansem. Mam tego dość. Zaczynam szczerze żałować, że wtedy się odezwałam. Mam wrażenie, że Zośka zaczęła coś podejrzewać, że coś jest nie w porządku, bo gdy schodziłyśmy z warty zaczęła mnie zagadywać. Nic jej jednak nie powiedziałam.
Oczy mi się kleją, idę spać. Widziałam przez okno, że Darek z Łukaszem już wyszli. Oby nic się im nie stało.

Obudziłam się. Nie mogę powiedzieć, że jestem wyspana czy wypoczęta, ale przynajmniej nie tak zmęczona, jak wcześniej. Jeszcze nie wyszłam z pokoju, ale musiało już chyba minąć południe, bo słońce pada nieznacznie w nasze okna. W domu jest stosunkowo cicho, ale to nic dziwnego, zawsze staramy się zachować ciszę. Mimo to… jakoś mi tak strasznie. Przeraża mnie ta cisza.

Zbliża się zmrok, ale Łukasz z Darkiem w końcu wracają. Idę na dół, wyjść im naprzeciw.

Obaj byli zmęczeni, ale uśmiechnięci i cali i zdrowi. Plecaki mieli wypchane dobrymi fantami – bandaże, opatrunki, trochę suszu i przetworów. Żyć nie umierać. Uradowani opowiadali, że wymiana była udana, że spotkają się jeszcze raz, za tydzień, bo przez ten czas Ludzie z Puławskiej obiecali potropić trochę dziki i zobaczymy, czy da się na któregoś zapolować.
Cieszyłam się i ekscytowałam ze wszystkimi, ale to było bardziej na pokaz. Zastanawiałam się, co w końcu zrobimy. Nie można kłamać reszcie zbyt długo. Byłam ciekawa, o czym Łukasz z Darkiem rozmawiali z Ludźmi z Puławskiej, ale gdy zapytałam o to Łukasza, wzruszył ramionami i powiedział, że to nie ważne. Mam wrażenie, że ustalili z Darkiem, że nie będą mi o niczym mówić. Wydaje mi się, że mi nie ufają.
Nie podoba mi się, że podejmują decyzje ważne dla całej grupy tylko we dwóch. Demokracja może nie jest idealnym systemem, ale wydaje mi się, że reszta ma prawo wiedzieć, co się dzieje i decydować za siebie.
Może Łukasz ani Darek nie chcą się przenosić do Ludzi z Puławskiej? I dlatego nic nie mówią, pewnie domyślają się, tak jak i ja, że w naszej grupie są ludzie, którzy od razu by na to przystali. Dorota z Jankiem chcieliby tej przeprowadzki bez zastanowienia, możliwe, że Zośka też, może i Adam i Aneta. Mi samej ten pomysł też nie wydaje się zły. Z tego, co wiemy, Ludzie z Puławskiej są naprawdę dobrze zorganizowani. Domyślamy się, że mają pewnie małą enklawę, coś w stylu małej wioski. Wyjaśniało by to, dlaczego ich tak dużo i skąd mają zawsze tyle dobrości. No i skoro zaprosili nas do siebie, to pewnie mają na tyle miejsca i zapasów, że mogą sobie na to pozwolić nawet w sytuacji, gdy my nie możemy wnieść zbyt wiele w ‘posagu’.
Łukasz na razie pomaga ustawiać fanty, które przyniósł, ale mam zamiar przydybać go jeszcze raz, gdy wróci do naszego pokoju. Nie ma dziś warty, ja też nie, może uda mi się  z nim porozmawiać.
Chciałabym, żeby wszystko wróciło do normy. Nie tej normy sprzed wojny, bo tego chyba nigdy nie uda się przywrócić, ale do tego, co było kilka dni temu gdy wiedziałam, że Łukasz mi ufa i jest po mojej stronie. Bardzo mi go brakuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szkielet Smoka Zaczarowane Szablony