Jesteśmy w okolicach Nadarzyna. Zdania są
podzielone, co dalej. Jedni chcą iść do tam,
inni gdzie indziej, jeszcze inni znaleźć coś po drodze. Postoje robimy krótkie,
noclegi są szybkie, starczące tylko na zregenerowanie sił. Nie pada, ale jest
zimno. Bardzo zimno. Marsz nas rozgrzewa, ale do czasu. Ciężko zasnąć w tym
zimnie. Zośka płacze. Boi się spać, boi się, że jak zaśnie, to się nie obudzi.
Ja nie wiem. Martwię się. Mam dość zimna. I ciągle wydaje mi się, że ktoś za
nami idzie, że ktoś wie, że tu jesteśmy. Staramy się ukrywać, ale to trudne.
Śnieg nie pomaga. Jakby padał, może by zacierał ślady.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz