Ciągle pada.
To już chyba trzeci czy czwarty dzień. Może piąty? Nie chce mi się sprawdzać. W
ciągu dnia pilnie obserwujemy okolicę domu, siedzimy przy oknach i patrzymy. To
trudne zadanie. Musimy siedzieć tak, żeby nie było nas widać. No i nie widać
wszystkiego. A co najważniejsze jest nas za mało, nie jesteśmy w stanie obserwować
całej okolicy. W domu jest 11 okien. Nas jest 9. A przecież nie możemy siedzieć
cały dzień przy oknach a potem czuwać całą noc. Siedzimy na zmiany. Jak ktoś
nie musi obserwować, to odpoczywa. Darek ciągle powtarza, że musimy być jak
najbardziej spokojni i przede wszystkim wypoczęci. Mówi, że stres i zmęczenie
są naszymi największymi wrogami.
Więc siedzimy
na zmiany i gapimy się w te okna. Ciężko cokolwiek zobaczyć przez ten śnieg.
Czasem po prostu sobie pada, tak fajnie, leniwie. W dawnym życiu lubiłam takie
widoki – grube, powolnie opadające płatki śniegu kojarzyły mi się z jakimś
bajowym krajobrazem. Jednak pogoda się czasem załamuje, przychodzi wiatr i robi
się z tego śniegu porządna zamieć. Wtedy już nic nie widać. A przecież i tak
musimy siedzieć w kącie i obserwować to, co dzieje się na zewnątrz z ukrycia.
Nie możemy siedzieć w oknach i pokazywać się.
Nie wiemy, czy
mutki poszły za Bartkiem. I czy jeśli tu przyszły, to czy nadal tu siedzą. Na
zewnątrz jest cicho, biało i pusto.
Boję się.
Naprawdę się boję. Wiele razy byłam w trudnej sytuacji ale te ostatnie kilka
dni są jakieś straszne. Mieszkamy tu już prawie rok. Przez ten czas było
różnie, czasem brakło jedzenia czy innych potrzebnych rzeczy. Zdarzyło się nam
raz czy dwa o coś pokłócić. Ale mieliśmy schronienie. Dach nad głową, ściany
chroniące przed wiatrem i innymi niebezpieczeństwami. Dom stał się naszym
Domem, takim prawdziwym.
Kurwa,
zdarzało się, że było źle, no zdarzało. Raz Janek z Piotrusiem spotkali w lesie
wilki. Było krucho. Janek po dziś ma blizny na rękach i piersi a Piotrek na
twarzy. Ale przegoniliśmy wilki, a ich rany nie były poważne. Udało się nam je
opatrzyć, oczyścić. Nie wdało się zakażenie, nie zachorowali. Zostały blizny,
był wtedy strach i niepokój, ale przeżyli i było dobrze. A teraz… kurwa,
straciliśmy Bartka i Karola. Tak naprawdę. Do końca.
I nie wiadomo,
czy Dom jest bezpiecznym miejscem. Czy możemy tu zostać. Boję się, naprawdę się
boję. Po wszystkim co widziałam w czasie wojny te ostatnie miesiące były takim
pierwszym krokiem ku poprawie, ku lepszemu. A teraz czuję się, jakby to było
kruche kłamstwo, które bardzo prosto zostało złamane.
Ten strach i
niepewność mnie dobijają. Zaczynam się dusić w Domu. Nie otwieramy okien. Nie
wychodzimy. Czasem czuję uścisk w piersi i naglącą potrzebę ucieczki. Mam
ochotę wybiec na zewnątrz i odetchnąć pełną piersią. Wydaje mi się, że się
duszę, że tu już nie ma powietrza. Boże, ja
Musiałam
zrobić przerwę. Znowu złapało mnie to poczucie, że się duszę, musiałam coś ze
sobą zrobić. Ciężko jest zapanować nad samym sobą, gdy nie ma się żadnej
swobody. Poprosiłam wszystkich, żebyśmy dziś usiedli i naradzili, co dalej. Nie
możemy tu siedzieć zamknięci w nieskończoność. Musimy coś postanowić – albo sprawdzić
okolicę, albo iść dalej, nie wiem. Zobaczę, jakie pomysły mają inni, jak czują.
Mam wrażenie, że Janek z Dorotą nie będą chcieli podejmować żadnego ryzyka.
Obawiam się, że dogadanie się z nimi może być najcięższe. Ale rozumiem to, oni
mają Piotrka, martwią się o niego. To już co prawda duży chłopak i solidnie zahartowany,
jest silny, poradzi sobie w różnych sytuacjach. Ale rozumiem, że mogą się o
niego martwić i to może zaważyć na ich decyzjach.
Muszę się
uspokoić. Zebrać myśli. Zaraz moja kolej na siedzenie przy oknie. Będę patrzeć
na furtkę na ostatniej zmianie, aż nie zrobi się ciemno. To pewnie za jakąś
godzinę. Potem przyjdzie pewnie czas na naradę. Mam nadzieje, że przeżyjemy
dzisiejszą noc.
O matko jak się rozpisałaś:) w wolnej chwili zacznę czytać obiecuję:)! a ten link to do czego służy:>? (patreon)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie jest aktywny ten mój patreon ;) Ale to jest takie coś jak kickstarter z tą różnicą, że zamiast zbierać jednorazowo na jakąś akcję to ktoś może zostać moim patronem i wspomagać mnie miesięcznie wybraną kwotą pieniędzy - a ja za to tworzę. To tak w skrócie :)
Usuń