Nazywam się Ewa Terlińska i dziś są moje 30 urodziny. Może to bardzo sentymentalne, ale
właśnie dzisiejszy dzień uznałam za dobry, żeby zacząć zapisywać to, co dzieje
się z moim życiem. W dzisiejszym świecie raczej nie obchodzi się urodzin, nie
świętuje się, nie daje się dobie prezentów. A jednak Łukasz przyniósł mi dziś
ten stary, pożółkły zeszyt i paczkę długopisów i wręczył je z życzeniami
urodzinowymi. Gest chyba bez znaczenia, ale bardzo poruszający.
Uznałam, że to
jakiś znak, aby spisać wszystko, co się dzieje, i co się działo. Nie wiem, jak
potoczy się przyszłość, nie wiem, czy ludzkości uda się odbudować to, co
straciła, czy za 10, 100, 1000 lat powstaną nowe miasta, państwa i wszystko
wróci do normy sprzed wojny. Nie wiem, czy wtedy ktokolwiek będzie pamiętał,
jak zaczęła się III wojna światowa, jak się skończyła i jak wyglądało życie
nielicznych ocalałych.
Męczy mnie jednak
myśl, że może nikt nie doczeka, aby przeczytać zapiski tych czasów… może nie
damy rady, i w końcu wszyscy odejdziemy, nie zdolni przetrwać dłużej w świecie
zniszczonym prawie do cna. Odejdziemy, to znaczy umrzemy. Może jesteśmy
ostatnim pokoleniem, może po nas przyjdzie tylko jedno, może dwa i ludzkość
wyginie… Nie wiem, nikt tego nie wie.
Chcę jednak
wierzyć, że pierwsza opcja jest bardziej możliwa. Że jednak damy radę, jakoś
przetrwamy najgorsze czasy i uda się nam stanąć na nogi. Może powoli, może już
niedługo. Tak czy owak, na wszelki wypadek, czy to dla moich dzieci czy ich
prawnuków zapiszę wszystko, co tylko mogę. Nie znam wszystkich szczegółów, ale
opiszę tyle, ile wiem o początku wojny a potem wszystko, czego sama
doświadczyłam w jej trakcie i po jej zakończeniu. Nawet, jeśli dla przyszłych
pokoleń nie będzie to pouczająca lekcja, jeśli nie wyciągną z tego wniosków ani
nie znajdą tu ważnych faktów historyczno-politycznych, to liczę po prostu na
to, że z moich słów dowiedzą się, jak walczyliśmy o przetrwanie, i, co
najważniejsze, jak i czy nam się to udało.
Na dziś to
tyle. Przede mną warta a potem odpoczynek. Według planu jutro idę w miasto,
więc muszę się porządnie wyspać. Mam nadzieje, że wyprawa okaże się owocna, że
nic złego mi się nie stanie i, że wieczorem będę mogła usiąść do mojego zeszytu
i napisać kolejne słowa, opisać kolejny dzień mojego (prze)życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz